wtorek, 30 grudnia 2014

I po świętach...

Święta Bożego Narodzenia minęły. Praktycznie na każdym blogu królowały bombki. Jedne piękne, klasyczne dekupażowe, drugie nowatorskie, z nowymi technikami, także zachwycające.
A ja ogólnie nie przepadam za robieniem bombek. Dlatego w tym roku, nie powstała ani jedna :)
Jedyną pracą, która jakoś tam wpisuje się w tematykę świąteczną, a na pewno zimową, jest poniższa niewielka szkatułka.





piątek, 5 grudnia 2014

Świąteczne kartki

Chyba na wszytskich blogach panuje istne szaleństwo na bombki bożonarodzeniowe, a których ja nie lubię robić i w tym roku nie powstała ani jedna. Ale od czasu do czasu biorę się za karteczki, dziurkacze i inne przydasie :)
I tak powstały świąteczne kartki, ze sprzedaży których będzie zasilone konto OTOZ Animals - Inspektoratu w Tarnowie. Czyli wszystko idzie na zwierzaki w potrzebie :)
A całą licytację cudownego rękodzieła można zobaczyć tutaj: https://www.facebook.com/events/875331462501049/







wtorek, 18 listopada 2014

Różana szkatułka

Taka zwykła szkatułka z dosyć znanym i uroczym motywem.
Ale postanowiłam ją troszkę zmienić, zwłaszcza tło różyczek, bo jakieś mdłe mi się wydawało. I tak w ruch poszły farby, różnokolorowe pasty woskowe, kropeczki małe, kropeczki duże...
A w pastach to się wręcz zakochałam. I mój zbiór kolorów zdecydowanie będzie się powiększał :)






sobota, 8 listopada 2014

Trochę szkła

Wiem, że u niektórych już sezon bombkowy na całego, ale ja dłubię przy szkle. I powstało kilka butelek i słoików.
Na początek muchomorki i coś jadalnego. Uwielbiam motywy grzybów.


I zabawa patyną :) 

Butelka na nalewkę. Z boku ma rewelacyjny patent, który odgapiłam od Teresy. Widać czy nalewka za szybko się nie kończy :)


I większa piersiówka, w sam raz na grzane wino.


wtorek, 21 października 2014

Coś na ślub i nowy kot

W ostatni weekend bawiłam się na dwóch ślubach i chrzcinach :)
Dla jednej z par młodych powstała nieduża ślubna szkatułka.
A w międzyczasie pojawił się nowy kot. Skąd się pojawił? No wiadomo - z ogródka! Bo najłatwiej przerzucić kociaka komuś przez ogrodzenie. 
I tak oto pojawił się Alek - kot w typie norweskiego leśnego. Cudo nad cudami :)





czwartek, 28 sierpnia 2014

Nowe prace

Wycieczka oprowadzona, turyści wydawali się być zadowoleni, a ja w końcu zasiadłam pokazać nowe prace.
Ale nie wszystkie, gdyż przekonałam się, że butelki nie są fajne do fotografowania :)

Moje pierwsze sospeso. Szkatułka zupełnie nie w moim stylu (Figa z różem bardzo się nie lubi :) ). Poza tym, na szkoleniu skusiło mnie, aby sobie polakierować górę nie znanym mi lakierem. Efekt - najpierw wyszły spękania, a potem fale...i mimo wielokrotnego używania papieru ściernego i lakierowania, na zdjęciu widać nierówności. Dobrze, że w dotyku tego nie czuć.
Poza tym przekonałam się, że sospeso baaaardzo mi odpowiada, jednak trzeba umieć się z nim obchodzić, aby nie przesadzić. Ogólnie - jak na pierwszy raz, chyba nie jest źle. (Bo zawsze mogło być gorzej :) ).
I pora na butelkę, z której jestem naprawdę dumna. Dużo maziania, mieszania kolorów, spękania i złocenia. Tak byłam zaabsorbowana pracą, że zrobiłam błąd nowicjusza. Na płatki złota położyłam lakier akrylowy. I na zdjęciach widać, że płatki, już nie takie złote.





Na koniec została taca, przed którą jeszcze sporo lakierowania :)


Dziękuję!

Chwalę się! :) Oczywiście nie swoimi pracami, tylko tym co stworzyła Marta.
Martuś - z całego serca Ci dziękuję.
Marta dokonała metamorfozy czegoś co zrobiłam dawno temu. Ja, jak to ja, wymyśliłam sobie coś, co w praktyce okazało się szaro-różowym koszmarkiem. Fragment obrazka można zobaczyć poniżej.
A cudo poniżej wyszło spod rąk Marty:

Miałam pokazać nowe prace, ale zadzwonili że mam oprowadzanie wycieczki. Jak na dobrego przewodnika przystało, zawsze w gotowości i lecę, pędzę do grupy :)

piątek, 22 sierpnia 2014

Jeszcze trochę,

jeszcze chwilę i będą nowe prace :)

Póki co lakierują się i lakierują...
Pogoda też nie łaskawa, bo co chwilę pada i mi lakier nie schnie :/

wtorek, 19 sierpnia 2014

Felicjan Wspaniały

Miały być figowe koty, ale od wczoraj jest tylko jeden kot.
I miałam nie ryczeć pisząc tego posta, ale się nie da.

Niestety, wczoraj odszedł Felicjan Wspaniały, zwany Felkiem, Felusiem, Felinim,Chudym...Każdy, kto nagle stracił zwierzaka - członka rodziny, wie co czuję w tej chwili.






czwartek, 31 lipca 2014

Wczasy

Wróciłam!
Ostatni tydzień spędziłam na wypoczynku w Trójmieście. Było cudownie. Morze, plaża, muzea, zamki...i święty ( w miarę) spokój od codziennych spraw.

Gdańsk mnie zauroczył. Miasto z duszą po prostu.
Choć muszę przyznać, że Jarmark Dominikański lekko mnie rozczarował. Być może przez to, że liczyłam, że będzie duuuuuużo rękodzieła. Z wyjątkiem kilku stoisk z biżuterią, filcem czy lnem, rękodzieła było mało. A jeśli już się coś pojawiało, to dosyć marnej jakości. Na przykład zdekupażowane skrzyneczki w ogóle nie lakierowane.
Ale coby nie siać mojego rozczarowania za bardzo, kilka ujęć Gdańska:



Bazylika Mariacka - Figa 1:0. 
Człowiek to taki głupi jest. Zapłacił za możliwość pokonania 400 schodów na wieżę, tylko po to, aby na samej górze przekonać się, że jednak ma lęk przestrzeni i widoki wcale aż tak nie cieszą :)
A potem jeszcze trzeba było zejść.


Spotkałam jeszcze takiego jegomościa :)
I doszłam do wniosku, że jak pstrykałam tak milion zdjęć, to ludzie zastanawiali się czy ja mam wszystko z głową w porządku. Bo ja wszędzie gdzie wlazłam, robiłam zdjęcia sklepieniom :) Ale czyż sklepienia gotyckie nie są ładne?


I czymże byłyby wakacje bez dekupażu? Jak zobaczyłam, tak zwariowałam.
Dom Uphagena w Gdańsku. Kamienica z XVIIIw. udostępniona zwiedzającym. Piękne pomieszczania, z tkaninami na ścianach. Lub z bogatymi zdobieniami. Wśród nich - ptaki i owady na drzwiach i ścianach. Podchodzę bliżej, patrzę - a tu motywy wycięte i przyklejone. Reszta domalowywana. Wszystko pięknie skomponowane. Toż to przecież dekupaż!!!
I doszłam do wniosku, że takie drzwi z papugami muszę mieć u siebie!

A wszystkim, którzy jeszcze nie wczasowali się, życzę udanego wypoczynku!